sobota, 9 stycznia 2010

Pozytywnie zakręcone wygłupy :)

Podczas imprezy z okazji 25 rocznicy ślubu rodziców Eweliny i Michała (u których bawiłam się tu i tu), na jednej z sal zmontowaliśmy male pseudo studio, gdzie w trakcie, lub w przerwie pomiędzy tańcami, goście mogli się powygłupiać i porobić pamiątkowe fotki dla jubilatów.
Chyba się spodobało :) Muszę zacząć to stosować na innych imprezach, bo śmiechu co nie miara :) Ale z małą modyfikacją - sprzęt na statywie, zdalne wyzwalanie i fotografujący się bez kontroli - efekty mogą być jeszcze ciekawsze i zabawniejsze :).
Po raz kolejny fantastycznie się z nimi bawiłam :)


piątek, 8 stycznia 2010

Noworoczny spacer po Lublinie

Gdyby nie pogoda - mżawka zamarzająca na sprzęcie, byłoby idealnie. Trochę przez to ograniczałam żonglerkę obiektywami, ale radochę i tak miałam wielką, światła zero, nieba zero, ale coooo taaaam :)Kamieniczki, uliczki, zakrętasy i górki i dołki - no miodzio! Lubelskim Starym Miastem jestem oczarowana do tego stopnia, że:
1. pogoda nie powstrzymała mnie od wyciągnięcia sprzętu z plecaka:)
2. po nakarmieniu tasiemca była druga tura - zdjęcia nocne
3. na wiosnę lub latem pojadę tam jeszcze raz, przy okazji zahaczając jeszcze o inne ciekawostki w okolicy

Żałuję, że nie miałam chociaż jednego dnia więcej do dyspozycji :(


poniedziałek, 4 stycznia 2010

Sylwestrowe szaleństwo z Zakopower

O ile święta minęły spokojnie, rodzinnie, niemal leniwie, o tyle zabawa sylwestrowa była przednia :)
Całe szaleństwo polegało na wyjeździe do Lublina na zabawę na Placu Litewskim (jakoś nie zainteresowała mnie podobna impreza w Łodzi, hihi), a przede wszystkim na koncert Zakopower. Było absolutnie super! Muszę przyznać, że koncert wart był tej drogi. Totalny odjazd! Chłopaki naprawdę mają power i fantastycznie było wkroczyć w nowy rok z taką energią. Widać, ze i oni sami świetnie się bawią na scenie, co udziela się publice. Było mi bardzo ciężko zdecydować się czy skakać i śpiewać (ooops, przepraszam, ryczeć i drzeć się) czy robić zdjęcia. Oświetleniowcy nie ułatwiali tego drugiego - bez przerwy na maksa kolory na twarze, jakby nie można było chociaż raz na jakiś czas poświecić neutralnie - nie mam siły walczyć z obróbką, zaległe zlecenia czekają w kolejce.
Wnioski na następny raz (bo na pewno jeszcze na ich koncert się udam), za wszelką cenę mieć akredytację - focenie z tłumem napierającym na plecy, machającym łapami przed obiektywem to nie focenie - nie mówiąc już o trudnościach ze zmianą miejsca, z którego się foci - części zespołu nie widziałam, bo elementy sceny i wielka dmuchawa z ciepłym powietrzem zasłaniały mi ich dokumentnie. Trza być po drugiej stronie barierki :)