środa, 7 stycznia 2009

no to w drogę...

6 godzin snu i jadę. Mam nadzieję, że ta śnieżyca sobie da siana i nie będzie nasuwac jak wściekła gdy będę w drodze i ze wszelkie pługopiaskarki juz jeżdżą i walczą z tym badziewiem na drogach...

kłade się...

wtorek, 6 stycznia 2009

szykuję się...

na zlot do Zakopca... pierwszy po ponad rocznej przerwie :( muszę trochę nadrobić zaległości, już na grudniowej prezentacji D3xs-a widziałam ogrom nowych dla mnie twarzy i zupełnie nie wiedziałam kim ci ludzie byli, wypadłam z obiegu jakby. Kiedyś wszystkich kojarzyłam po nickach, a teraz...

Poza tym mam nadzieję się trochę odmulić, złapać świeżego, górskiego powietrza i porobić trochę fotek DLA SIEBIE :)

No dobra, idę poprasować ciuchy i powoli się pakować. Jutro, jak to zwykle przed wyjazdem będę miała młyn (zrobić odbitki z chrztu, kupić albumy, powklejać do nich zdjęcia, podrzucenie całości do klientów) i zero czasu na pakowanie - standard :) zawsze tak jest :)

poniedziałek, 5 stycznia 2009

od nowa...

...tak... tak właśnie powinno byc... tylko, ze to nie po mojej myśli...
dobra, jest jak jest :( nie mam wpływu na sytuację :(
Dopadła mnie jakaś depresja, nic mnie nie cieszy... codziennie śpie do oporu, brak mi energii i chęci do wygramolenia się z łózka, jedynie jakieś zaplanowane prace mnie do tego zmuszają.
Generalnie nawet remont nie sprawia mi juz radości, ciągnie się i ciągnie, końca nie widac, moje wizje co do tego jaki ma byc efekt finalny i jaka aranżacja, zmieniają mi się w głowie 3 razy dziennie i juz nie wiem czy ściany malowac na fioletowo, czerwono, czekoladowo, cappucino.... zresztą pewnie na malowanie kasy mi na razie nie styknie, zrobię jeszcze podłogę i będę spac na niej :(

Dobra, dosyc marudzenia, nowy rok nastał i powinnam wejśc w niego z nowym nastawieniem i energią... moze jej trochę złapię po plenerze w Zakopcu... oby... pod warunkiem, ze znajdę transport, bo nie widzi mi się jazda własnym autem, chciałabym miec pewnośc, ze limit dzwonów w drodze na plener juz wyczerpałam, ale jakaś wewnętrzna panika pozostała. Nie czuję się juz za kółkiem taka pewna siebie jak wcześniej.