No, a weekend w Kazimierzu z Asią i Tomkiem minął zajefajnie. Szkoda tylko, ze w sobotę lało równo i dokładnie, a przez korki trasa zajęła nam 5,5 godziny. Ale nic to, wieczorem sobie odbilismy w knajpkach. W niedzielę "zdziebko" sie zdziwilismy, bo nie wiadomo skąd (w porównaniu do soboty), w Kazimierzu były istne tłumy - no i jak tu robić sesję, gdy na rynku nie ma gdzie palca wetknąć? Do tego wzbudzalismy maksymalną sensację i co chwila ktos łapał za komórkę czy aparacik, by Asię i Tomka sfocić jak atrakcje turystyczną :) Ale dzielni byli i starali się nie zwracać na gapiów uwagi.
Bardzo im za ten wypad dziękuję, bo mózgownica mi się zresetowała i nastawienie do rzeczywistosci się znacznie poprawiło.
I kilka fotek z wieczornego szlajania sie po kazimierskich knajpkach, slubne beda poooozniej:)

Tomek dzielnie nosil moja torbe:) No ale czasem musialam mu ja zabrac, chocby po to, zeby nie bylo jej na zdjeciu.



"zrob mi fotke na n-k" :)



zabawy nowym obiektywem :)
