czwartek, 15 stycznia 2009

ni mom casu...

na różne różności, ale za to spędzam czas przyjemnie :)
trochę się zawodowo ruszyc trzeba, jest tyyyyyle do zrobienia a mi się troszku nie chce...
dobra, pare gniotów z Zakopca, najpierw te z Kasprowego, z nocnego focenia gdzies w Koscielisku (po kuligu - picno tak bylo, ze jak naciskalam spust migawki, statyw nie byl w stanie zredukowac drżenia), ze spaceru po Dolinie Strążyskiej plus od hesji kilka fot ze Strążyskiej.

















Ekipa ze Strążyskiej by hesja.

Juz dawno mi tak ogóras i chleb ze smalcem nie smakowal :) fot. hesja

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Sąsiedzi mnie nienawidzą...

po dzisiejszej wymianie drzwi wejściowych. Od dzisiaj już chyba nikt nie odpowie mi "dzień dobry" :)
Gdy ekipa montująca na początku była ekipą demontującą stare drzwi, używając dwóch potężnych wiertarek do usunięcia framugi, grała tak w duecie przez ponad dwie godziny, to cały wieżowiec się trząsł... Zaprzyjaźnionej sąsiadce zaproponowałam 6-cio godzinny spacer (bo tyle trwa wymiana drzwi), ale nie skorzystała :). Podejrzewam, że słychac było w bloku obok, tak panowie sobie borowali...
No nic... w międzyczasie pojechałam do castoramy kupic jeszcze troche materiałów do remontu, oczywiście, mimo sporej grupy przedstawicieli płci silniejszej (podobno) kręcących się między regałami i tuż obok mnie, sama musiałam ładowac na wózek 25 kilowe worki z zaprawą i gładzią gipsową... taaa... wszyscy pędzili na złamanie karku, żeby pomóc kobitce z ciężkimi worami... dobrze, ze castorama ma przy wyjściu budowlanym pracowników, którzy chociaż pomogą załadowac zakupy do auta.

No tak, miałam dziś przejrzec foty z Zakopca i coś wstawic... ale to jutro :)

niedziela, 11 stycznia 2009

powrót

No i wróciłam :)
Jak to się mówi: "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" :)
Trochę, no dobra, bardzo obawiałam się o warunki na drodze, w szczególności w pierwszą stronę, ale okazało się, że drogi były czarne, mokre, ale czarne, to tylko w Łodzi drogowcy przysnęli i jazda po zaśnieżonych maksymalnie ulicach z prędkością większą niż 30 km/h groziła wykręceniem bąka lub wjazdem prosto w latarnię.
W samym Zakopcu, jak to w Zakopcu - góry i śnieg :) na szczęście pogoda dopisała, słoneczko i piękne niebo.
Plener... hmm... chyba podobał mi się najmniej ze wszystkich, na jakich do tej pory byłam. Nie mam tu na myśli organizacji i atrakcji (kasprowy, kulig), bo była super. Nie podobała mi się natomiast liczebnośc zlotowiczów. O połowę za duża. Kiedyś było bardziej "rodzinnie", z każdym można było porozmawiac, tutaj plener musiałby trwac tydzień minimum, żeby miec szansę na chocby krótką wymianę zdań z każdym. Kiedyś było jakoś bardziej fotograficznie, można było się czegoś nauczyc, podyskutowac o fotografii (pamiętna dyskusja ze zlotu w Tomaszowie Mazowieckim na temat "czy zdjęcie obrobione w programie graficznym to nadal zdjęcie czy już digart"). Tym razem takich dyskusji nie było :(