Odwlekany w nieskonczonosc wyjazd do Wroclawia musze w koncu zrealizowac :( Nie chce mi sie pierunsko, ale muszem. Akurat termin srednio mi na reke, bo zaleglej orobki co nie miara, ale boje sie, ze z kazdym kolejnym tygodniem z pogoda bedzie coraz mniej ciekawie. Zeby mi sie tak chcialo jak mi sie nie chce. No nic, cala masa budynkow czeka na sfocenie, wiec biore moje 4 litery w troki i jade. Znalazlam fajna (chyba, okaze sie po przyjezdzie) miejscowke na nocleg, blisko Rynku Glownego, wiec na bank wybiore sie na wieczorny spacerek. No dobra, czas spac.
Po powrocie ciag dalszy nadrabiania zaleglosci blogowych.