Trafiła się gratka by uczestniczyć w nagraniu programu i zobaczyć jak to wygląda "od kuchni". Fotoreporterów była masa, więc dopiero pod koniec nagrania, gdy większość z nich się wykruszyła odważyłam się trochę popstrykać, w szczególności, że byłam poza zasięgiem kamer, więc opuszczone krzesełko nikogo nie raziło :)