poniedziałek, 4 stycznia 2010

Sylwestrowe szaleństwo z Zakopower

O ile święta minęły spokojnie, rodzinnie, niemal leniwie, o tyle zabawa sylwestrowa była przednia :)
Całe szaleństwo polegało na wyjeździe do Lublina na zabawę na Placu Litewskim (jakoś nie zainteresowała mnie podobna impreza w Łodzi, hihi), a przede wszystkim na koncert Zakopower. Było absolutnie super! Muszę przyznać, że koncert wart był tej drogi. Totalny odjazd! Chłopaki naprawdę mają power i fantastycznie było wkroczyć w nowy rok z taką energią. Widać, ze i oni sami świetnie się bawią na scenie, co udziela się publice. Było mi bardzo ciężko zdecydować się czy skakać i śpiewać (ooops, przepraszam, ryczeć i drzeć się) czy robić zdjęcia. Oświetleniowcy nie ułatwiali tego drugiego - bez przerwy na maksa kolory na twarze, jakby nie można było chociaż raz na jakiś czas poświecić neutralnie - nie mam siły walczyć z obróbką, zaległe zlecenia czekają w kolejce.
Wnioski na następny raz (bo na pewno jeszcze na ich koncert się udam), za wszelką cenę mieć akredytację - focenie z tłumem napierającym na plecy, machającym łapami przed obiektywem to nie focenie - nie mówiąc już o trudnościach ze zmianą miejsca, z którego się foci - części zespołu nie widziałam, bo elementy sceny i wielka dmuchawa z ciepłym powietrzem zasłaniały mi ich dokumentnie. Trza być po drugiej stronie barierki :)


























1 komentarz:

  1. i ja tam byłam, miód i wino piłam... ;)))))))
    fajnie powspominać

    OdpowiedzUsuń