sobota, 7 listopada 2009

Ania i Wojtek - slubnie

Mam tu, w sensie na blogu, tyle zaległości, ze totalnie nie wiem od czego zacząć.
A ze ostatnio spotkałam się Ania i Wojtkiem u nich w domku, piłam pyszne toskańskie wino (choć za dużo, hihi), było tez fondue i ogólnie super wieczór, to zacznę od nich właśnie.

Praca z nimi to sama przyjemność, wtedy nawet niespecjalnie odczuwa się zmęczenie. Duuuużo radochy sprawiło mi towarzyszenie im tego dnia. A uśmiech Ani... sami popatrzcie :)
Wogóle dziękuje, dziękuje, dziękuje - za wszystko. Za atmosferę, uśmiech, cieple przyjecie w domu, poprawiny, winne poprawiny poprawin i obiecuje, ze następnym razem dołączę do scrabble albo do pokerka :)
Nie pamiętam żebym kiedyś wstawiła tyle zdjęć jednej pary, ale nie potrafię się ograniczyć :)



































































A tu istna Zeta-Jones, hihi :)








Byla i "formula 1":)



Mialo byc z obskurnym tramawjem to i bylo.



Wojtek, zatwardzialy kibic Widzewa, nie moglby miec chociazby kilku slubnych plenerowek na stadionie - szkoda, ze mielismy cos okolo 2 minut na zrobienie tam zdjec :(










2 komentarze:

  1. Człowiek chodzi po necie i znajduje takie blogi:) Martusiu, dzięki za miłe słowa, wiesz, że Cię oboje uwielbiamy!! myślę sobie, że już najwyższa pora na jakieś spotkanie, tym bardziej, że w zeszłym miesiącu przywieźliśmy do Polski mnóstwo pysznego alzackiego wina:)
    Buziaki - A&W

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, jak miło, że czasem ktoś spacerując po necie sobie tu trafia :)

    Nieśmiało czekam na zaproszenie i obiecuję tym razem zbytnio nie zmniejszyć przywiezionych zapasów :) Do zobaczonka!

    OdpowiedzUsuń