piątek, 30 kwietnia 2010

"Ostatnia małżeńska deska ratunku"

Na plenerku poszwędaliśmy się tu i ówdzie. Słońce dawało masakrycznie, ale najcieplej na świecie to nie było. Najtrudniej było na wielkim kole w lunaparku, nie czułam się tam zbyt bezpiecznie i stabilnie, a złapanie orienta w którym miejscu i chwili Marta z Robertem pojawią się w przeciwległej gondolce zajęło mi kilka okrążeń :) Dobra, tradycyjnie pisanie nie idzie mi za dobrze, więc się zamykam :)
































5 komentarzy:

  1. podobają mi się te twoje plenerki :-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. a dzięki :)
    już nie mogłam się doczekać pierwszych plenerówek w tym sezonie, więc nakręcona byłam jak świder ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie mogę się doczekać pleneru, niestety pogoda w maju nie sprzyja :(
    Nie miałaś problemów z wykonaniem zdjęć manufakturze, w środku?

    OdpowiedzUsuń
  4. no rzeczywiście na razie pogodowa bryndza :(

    w Manu to sie sprintem działa, a w razie pojawienia się jakiegoś ochroniarza udaje się głupka :) "nie można? ojej, nie wiedziałam, to my już sobie idziemy" - oczywiście przemieszczamy się w jeszcze dwa zakątki :)
    choć tym razem nikt się nie czepiał

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to się stało, że dopiero teraz zauważyliśmy tutaj nasze zdjęcia? :) Dziękujemy za ciepłe słowa i świetne zdjęcia. Jak cudownie mieć takie wspomnienia..
    Widzimy się 30.04. na ślubie Łukasza (naszego świadka) :)

    OdpowiedzUsuń