To już drugi zlot w tym samym miejscu, praktycznie idealnie po roku :) Pogoda i tym razem nam dopisała, lepsza być nie mogła. Tym razem celowaliśmy terminem tak by zgrać się z konkursem skoków narciarskich i na pierwszy dzień konkursowy kupiliśmy sobie wejściówki. Zrobiliśmy tylko zasadniczy błąd - pod skoczniami znaleźliśmy się zdecydowanie za późno. Prawie już zamykali bramki i tłum napierał okrutnie, zostaliśmy więc praktycznie wepchnięci. Potem już nikt nie kontrolował na który sektor ludzie idą, w związku z czym sajgon był straszny. Pomimo, że były wolne miejsca powyżej, nie było się jak do nich dostać, bo przejścia były zablokowane ludźmi - postaliśmy niemal na baczność i na jednej nodze jakieś pół godziny, całe szczęście, że hesjowej Majce zamarzły stopy i został zarządzony odwrót, bo do końca w tej pozycji bym nie wyrobiła. Pomijając już, że nie miałam szansy nawet wyjąć aparatu :) Drugą turę oglądaliśmy już w ciepełku w tv w naszym pensjonacie, dzięki gajowemu, który po nas przyjechał :)
Choć przyznać muszę, że atmosfera panująca wśród kibiców była odlotowa i szkoda mi troszkę, że nie było mi dane bawić się do końca. Na następny raz lekcja wyniesiona w każdym razie :)
Ale wracając do samego zlotu. Jak zawsze największą radochą jest spotkanie ze starymi znajomymi, wspólne focenie, tradycyjny kulig z ogniskiem (miała być też kapela góralska, ale... no cóż... się organizator kuligu nie spisał). Zlot był nieco dłuższy niż zwykle (od czwartku do poniedziałku), więc czasu na nacieszenie się tym wszystkim było sporo.
W czwartek, gdy towarzystwo jeszcze się zjeżdzało wybraliśmy się do Strążyskiej, w piątek był luzacki spacerek po Gubałówce, póżniej skoki. Odpuściłam sobie tym razem wjeżdżanie na Kasprowy i poszłam na spacerek na Kalatówki, czego trochę żałuję, bo oglądając później foty innych (głównie chmur spowijających wszystko poniżej Kasprowego), musiałam zweryfikować stwierdzenie, że już nic nowego tam nie zobaczę :) Wieczorem był kulig - daaaaawno się tak nie uśmiałam, rechotałam jak ropucha, hihi. W niedzielę zaliczyliśmy wystawę NKP Ptaki Polskie w Muzeum Tatrzańskim, a później spacerek na Rusinową.
Łoooo się rozpisałam jak dzika, basta!
Strążyska
Gubałówka
W drodze na trybuny...
i po opuszczeniu terenów skoczni :)
Nasi w kolejce
spacer na Kalatówki
qń atakujący qnę i wilka
oglądamy wystawę
spacer na Rusinową
Przemoon uskuteczni zaraz zrzut śniegu :)
wujek gajowy ciągnie Majkę
Majka z gałązką
moje zboczenie, czyli chatki, bacówki :)
Na koniec fotki, na które ja się załapałam :)
spacer po Gubałówce - fot. MarcinT
pozujemy :) fot. MarcinT
w busiku - fot. Psychotrop
w busiku 2 - jedziemy na skoki - fot. hesja
cross-shooting - fot. PrzeMoon
fot. PrzeMoon
kulig, kulig :) - fot. Qna
fot. Qna
focimy sanie za nami - fot. Qna
cyklop :) - fot. Qna
na ognisku - fot. MarcinT
fot. MarcinT
w drodze na Rusinową - fot. wilk325
fot. PrzeMoon
fot. wilk325
fot. wilk325
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz