po dzisiejszej wymianie drzwi wejściowych. Od dzisiaj już chyba nikt nie odpowie mi "dzień dobry" :)
Gdy ekipa montująca na początku była ekipą demontującą stare drzwi, używając dwóch potężnych wiertarek do usunięcia framugi, grała tak w duecie przez ponad dwie godziny, to cały wieżowiec się trząsł... Zaprzyjaźnionej sąsiadce zaproponowałam 6-cio godzinny spacer (bo tyle trwa wymiana drzwi), ale nie skorzystała :). Podejrzewam, że słychac było w bloku obok, tak panowie sobie borowali...
No nic... w międzyczasie pojechałam do castoramy kupic jeszcze troche materiałów do remontu, oczywiście, mimo sporej grupy przedstawicieli płci silniejszej (podobno) kręcących się między regałami i tuż obok mnie, sama musiałam ładowac na wózek 25 kilowe worki z zaprawą i gładzią gipsową... taaa... wszyscy pędzili na złamanie karku, żeby pomóc kobitce z ciężkimi worami... dobrze, ze castorama ma przy wyjściu budowlanym pracowników, którzy chociaż pomogą załadowac zakupy do auta.
No tak, miałam dziś przejrzec foty z Zakopca i coś wstawic... ale to jutro :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz