poniedziałek, 30 listopada 2009

myśli kilka

Zanim znajdę czas na obrobienie urlopowych zdjęć kilka luźnych myśli, które plątały się po mojej głowie w czasie tatrzańskich spacerków i większych wypraw, oraz po powrocie.
Dużo się ostatnio dzieje. Najpierw o urlopie.



Urlop to rzecz bardzo potrzebna. Powiem więcej - gdyby nie ten wyjazd pewnie bym zwariowała do reszty. Wnioski wyciągnięte na przyszłość - nie można się przepracowywać, koniec z braniem każdego zlecenia jakie wpadnie, z siedzeniem przed kompem od rana do nocy i w nocy i obrabiania zdjęć do upadłego! Odbiło się to na moim samopoczuciu i zdrowiu. Od tej pory - minimum raz na kwartał jakiś mały wypad a raz w roku dłuższy wyjazd.

Dwa - więcej ruchu! Ponieważ na siłowniach się nudzę, na wszelkiego pokroju aerobikach sobie nie radze, bo zawsze robię odwrotnie niż reszta grupy i ciągle zmieniające się układy pseudotaneczne nie zostają przyswojone przez mój mozg, to chyba zostaje mi basen. Może na wiosnę wrócę też do jazdy konnej. W każdym razie muszę zmobilizować ciało do wysiłku i poprawienia ogólnej kondycji (żeby przy kolejnym wyjeździe w góry nie mieć zawalu 10 razy na każdym podejściu).

Trzy - znajdę więcej czasu dla SIEBIE. Na robienie SOBIE małych przyjemności. Tak, czas dla MNIE. Zaniedbałam się, swoje pasje inne od fotografii. Może czas na coś nowego? Coś co da mi oddech. Może zmiana otoczenia?

Cztery. Nikon Klub Polska. Nie wiem co napisać i co myśleć. Jestem zawiedziona ostatnimi wydarzeniami, podkopami, nerwami, które doprowadziły do rezygnacji całego zarządu, któremu po prostu podcięto skrzydła i doprowadzono do takiej decyzji. Jest nowy zarząd, bardzo młody, życzę im jak najlepiej, dużo zapału i energii, odporności na zło wokół. Bardzo bym chciała, żeby działali równie prężnie jak poprzednicy. To pewnie typowo zrzędliwe polskie podejście - ale boje się, ze "to se ne wrati". Boje się, żeby całej idei szlag nie trafił. Pewnie, to nie znaczki, logo i inne pierdoły trzymają nas razem, ale wspólna pasja i przyjaźń, ale... eh... sama kuźwa nie wiem :(

Pięć. Niech ten remont się już k...a skończy! Mam już mocny odruch wymiotny. Wypłukałam się z kasy a końca nie widać :(

Sześć. Zawiodłam się na bliskiej osobie. Bardzo :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz